piątek, 2 grudnia 2016

Celtowie cz.4 - Ambigatus

Obyczaje, obrzędy i wszystko to, co zostało zawarte w tak zwanych

Kącikach celtyckich, opracowywanych do audycji przez 

Kacpra Wawrzyniaka.


23 maja 2016
Czwarty kącik celtycki rozpoczynał się utworem:

Eluveitie - Carry the Torch

Gęste lasy majaczyły po drugiej stronie szerokiego koryta rzeki.
Segowessus podejrzliwym wzrokiem mierzył każdy konar, każdy krzak,
każdy pojedynczy liść... Wiedział, że patrzy prosto w oczy przyszłości.
A ta była niepewna, pełna trudu, wymagająca siły woli i walki.
Patrzył w nieznane. Tak jak nieznanym dla Celtów był las. Druidzi uczyli,
że nie wolno zapuszczać się tam samemu. Władał tam wielki pan –
rogaty bóg – dziki i nieustępliwy, a jednocześnie szczodry, bogaty i piękny
w swym naturalnym obliczu. Jego i tysiące innych bestii może spotkać
nieuważny podróżnik. Wilki, dziki, jednorożce, wiedźmy gobliny...
Podobno niektóre lasy były portalami do zaświatów, inne zaś, jak właśnie
ten stawały się bezkresne – każdy krok w głąb równał się kolejnym dwóm,
by go opuścić. Puszcza Hercyńska owiana legendami musiała jednak
mieć koniec. W to Segowessus nie mógł zwątpić.
Gwałtowny wiatr wyrwał z zadumy młodego wodza.
Jeszcze trzy miesiące temu świętował na uczcie swego wuja, wielkiego
Ambigatusa. Wtedy to kapłani odczytali wolę bogów. Został wybrańcem,
który ma przeprowadzić lud galijski przez Ren, dalej za Lasy Hercyńskie,
by znaleźć mu nowy dom.  Nowe ziemie były gdzieś tam w oddali,
za rwącą wodą, gęstymi borami, magicznymi stworami i legendami.
Teraz już nie było odwrotu. Zresztą woli bogów nie
należy się sprzeciwiać – przeznaczeniu nie uciekł nikt. Ostatnie łodzie
na Renie zostały połączone, związane i przytwierdzone do brzegu.
Nakryto je szerokimi belkami tworząc solidny chodnik. Miało przez
niego przejść tysiące ludzi. A wszystkimi prowadził jeden człowiek,
którego imię stało się wieczne.

Suidakra - March of Conquest

Były kolosalne!! Majestatyczne, potężne, pełne władztwa królowały
nad niskim lądem – Alpy. Co odważniejsi twierdzili, że znają ukryte
szlaki i przemierzali je nie raz. Bellowesus musiał im zaufać.
Nie miał innej możliwości. Za plecami miał setki ludzi oczekujących
od niego mądrości i śmiałości ducha. Nie mógł ich zawieść.
Opuścił rodzinny dom, ale nie był sam.
Druidzi zapewniali, że wszytko idzie zgodnie z planem. Kolejne wozy
przywoziły drewniane bale układane przy skalnych ścianach.
Wcześniej szczegółowo dobrana kamienna przeszkoda oblewana
była wodą i octem. Właśnie dzisiaj podpalono ogromny stos drewna.
W jego żarze krzepcy wojownicy łupali skały ciężkimi młotami.
W dymie i przy silnym wietrze nikt nie wyczekiwał efektów.
Wielu nawet nie wierzyło. Schronieni w namiotach, okryci grubymi
futrami po prostu czekali. Pewnego dnia Bellowesus opuścił namiot.
Stanął w wysokiej zaspie śniegu, zmagając się z wyjącym wiatrem.
Serce zabiło szybciej, gdy zobaczył, że ogień słabnie. Wtem zza pleców
pojawił się jeden z druidów. Porozumiewawczo kiwnął do młodego
wodza, chwycił za ramię i poprowadził w stronę ściany.
Gdy pokonali duszące kłęby dymu Bellowesusowi ukazał się efekt
ciężkiej pracy wojowników i doświadczenia druidów. Tam gdzie
wcześniej stała ściana kamieni teraz wykute były schody.
Długie i śliskie, a jednak tworzyły drogę do nowego świata.
Bellowesusowi kamień spadł z serca. Za nim stali inni niedowiarkowie.
Z wybałuszonymi oczami patrzyli na cud jaki się dokonał – Alpy
zostały pokonane.

Furor Gallico - Medhelan



Bellowesus przebył Alpy i znalazł dla Celtów nowy dom. Zieloną dolinę
przecinała mieniąca się w południowym słońcu rzeka Pad. Nowa kraina
została zasiedlona. Zbudowano nowe miasta. Wiele z nich, jak Mediolanum
miało przetrwać wieki. Galowie poznali wiele ludów – Wenetów, Ligurów,
Etrusków, Rzymian. Z jednymi się polubili, z innymi nie.
Minęło kilka stuleci, a Celtowie rośli w siłę. Starzy bohaterowie umierali,
nowi się rodzili. Jednym z takich był Brennus. Jako dzieciak słuchał ballad
o swym przodku Bellowesusie, który rozbił Alpy. Teraz, będąc ojcem
wielu klanów zdecydował się przebić czyny przodka własnymi dokonaniami.
Choć trwała wielka wojna z sąsiadami z południa wielu odpowiedziało
na jego wezwanie. Przebyli Adriatyk i stanęli na nowej ziemi.
Mieszkali tu Ilirowie, lud niezwykle pokojowy miłujący polowania, uczty...
Brennus wiedział, że siła nie zawsze jest dobrym rozwiązaniem.
Można inaczej. Starszyzna Iliryrów została zaproszona na ucztę.
Ustawiono ogromne podłużne ławy, zapełniono je całym wachlarzem
przepysznych dań. Druidzi zwyczajowo upichcili magiczny wywar.
Tym razem dwa, jeden dla Celtów, drugi dla Ilirów. Po religijnych
ceremoniach zaczęła się zwyczajowa uczta. Alkohol lał się strumieniami,
bijatyki, dowodzenie swej ważności, odcinanie głów.
Jeden z gości objadając się dziczyzną poczuł się słabiej. Iliryjczyk
wstał i opuścił wielki namiot. Słyszał głośne burczenie swojego
brzucha, czuł charakterystyczny ucisk w jelitach. Zrozumiał,
że jak najszybciej musi znaleźć jakieś ustronne miejsce.
Wybrał mały gaj niedaleko obozu, lecz nim opuścił spodnie spożyte
wcześniej danie opuściło go jego ciało wcześniej. Przeklął soczyście
starając się strzepać niechcianą maź z rąk. Wtem zakręciło mu się
w głowie. W gardle poczuł pieczenie, brzuch bolał nadal.
To nie było normalne. Las zaczął go otaczać, gałęzie rosły w oczach,
chcąc pojmać jego ciało i rozerwać na strzępy. Nie zwracając
uwagę na krępujące kostki spodnie ruszył przed siebie.
Po kilku szurnięciach wywrócił się niezdarnie, wpadając we własne
odchody. W ustach poczuł nadmiar śliny, a ślina przeszła w pianę
i zabrała możliwość oddychania. Dopiero teraz dostrzegł namiot,
gdzie odbywa się uczta. Jego współplemieńcy wybiegali z niego
krzycząc przeraźliwie. Jedni się dławili, inni wywracali, jeszcze inni
wbiegali do pobliskiej rzeki. Kilku dogoniła włócznia. To nie była zwykła uczta.


Flannery - The Epic Beersong

Kiedy ostatnie plemiona Iliryrów zmuszane były uznać wielkość Celtów,
za górami władzę objął młody książę. Miał dokonać tego, co Segowessus
i Bellowesus – przetrzeć nowe szlaki, podbijać odlegle narody i prowadzić
swój lud na krańce świata. Nazywał się Aleksandrem. Później miał
stać się Wielkim.
Właśnie odwiedzał nowo przybyły lud. Celtowie byli jego nowym sąsiadem,
uprzejmość nakazywała przywitanie gości. Choć zmęczony wojnami
z Getami Aleksander odwiedził w końcu obóz Galów. Niewolnicy wnieśli
jego lektykę do namiotu, gdzie przebywali naczelnicy Galów.
Ci ze zdumieniem przyglądali się człowiekowi, który wsławił się tym,
że w wieku szesnastu lat u boku ojca dowodził elitarnym oddziałem
kawalerii i przyczynił się do wielkiego zwycięstwa w bitwie pod Cheroneą.
Teraz miał około dwudziestu lat. Młoda buźka przyozdobiona żółtymi
jak słońce lokami. Choć trzeba przyznać krzepkości ciała mu nie brakowało.
Po kurtuazyjnej rozmowie, młody władca obrósł nagle w niewymowną
dumę i poczucie wyższości. Powiedział coś w stronę najwyższego druida,
a wierny tłumacz od razu przełożył na język galijski.
-Król pyta – zaczął tłumacz – czego boicie się najbardziej.
-Ha! - krzyknął jeden z naczelników. - Bezczelny smarkacz!
Najwyższy druid spokojniejszym jednak głosem przemówił do tłumacza:
- Powiedz swojemu królowi, że jedyne czego boją się Galowie to,
by niebo nie spadło nam na głowy.
 

Suidakra - Birogs Oath

Młody Aleksander w kilkanaście lad dowiódł swej wielkości. A kiedy stał się
panem świata niespodziewanie umarł. Brennos dokładnie obserwował
nastroje w greckich miastach. Nie musiał stosować wyrafinowanych
konstrukcji retorycznych, by przekonać znudzonych młodych wojowników,
których ambicje nie miały końca. Celtowie ruszyli na Grecję.
Pół roku później, po długiej kampanii na horyzoncie pojawiło się wielkie
zwycięstwo. Brennos prowadził swoją armię przez cieśniny krępych gór
Ojte. Kiedyś Bellowesus wyciął drogę przez Alpy!! Otaczające świątynię
greków pagórki były niczym. Dzień wcześniej w niezwykle gęstej mgle
udało się napaść na oddziały Fokijczyków, które wpadły we własną
zasadzkę. Jeden z pojmanych, choć poddany torturom, nie zdradził
żadnych informacji. Mówił jednak o swym bogu Apollo. Święta kapłanka
objawiła jego wolę – bóg Apollo nie pozwoli, na grabież swojej świątyni.
Brennos nie wierzył w majaczenie sponiewieranego bólem greka.
A jednak strach ściskał jego serce. Niebo chmurzyło się od rana.
Wiatr szarpał wątłymi górskimi krzewami. Otaczające galów góry
wydawały się piekielnie złowrogie.
Nadchodził wieczór, jutr mieli zdobyć grecką świątynie. Siły wroga
były wątłe. Kolejne chwalebne zwycięstwo.
 

Suidakra - Stone Of The Seven Suns

A jednak Galowie nie doczekali dnia następnego. Ziemia zaczęła drżeć
w środku nocy. Brennos zerwał się posłania i wybiegł z namiotu.
Niebo było jasne jak za dnia. Kolejne pioruny z hukiem uderzały
jak oszalałe. Wiatr wyrywał deski, przewracał wozy. Bydło kwiliło
jak oszalałe. Wtem z pobliskiego wzniesienia stoczył się ogromny
głaz masakrując kilku wojowników. Brennos chwycił za tarczę i podniósł
nad głowę. Wtedy grzmot trzasnął w metalowe umbo. Wódz upadł pod
wpływem uderzenia. I znów niebo rozdarło się, a z czarnych chmur
wysypały się białe, lodowe kule. Raniły ciało Brennosa. Choć kilku wiernych
wojów uchroniło swego króla od śmierci jedno było pewne – Apollo zrzucił
niebo na głowy Galów.
Po tragicznej klęsce Galowie wycofali się do Tracji. Brennos umarł od
poniesionych ran. Mimo to w sercach Celtów wciąż tlił się żar.
Znalazł się nowy Brennos, który przeprowadził swych ludzi przez
cieśninę bosforską i znalazł nowy dom w środku Azji Mniejszej.
Założono miasto, później nazwane Ankrą. Podzielono się na trzy
okręgi plemienne, a coroczne zgromadzenia plemienne odbywały się
w Drunemeton. To był ostatni etap ekspansji wojowniczego ludu,
któremu początek nadała wola Ambigatusa.

Suidakra - The Hunter's Horde

Opracowanie:
Legenda Ambigatusa jest tylko elementem wielkiego mitu o ekspansji 

Celtów po Europie i poza jej granice. Opowieść o Segowessusie i Bellowesusie
są jej kontynuacją. Pomijając spory historyków można śmiało powiedzieć
o dwóch głównych kierunkach (choć nie jedynych) – Italia i Bałkany oraz
wschodnia Europa. Las hercyński to nazwa ogromnego zalesionego
terenu stosowana w starożytnosci – puszcza ta ciągnie się od szwajcarskich
jezior, przez południowe Niemcy do koryta dunaju w Rumunii.
Celtowie pod wodzą Segowessusa przebyli te tereny i dotarli do
dzisiejszych terenów Węgier i Rumunii. Niektórzy zaszli nawet na Ukrainę.
Część przedostała się do Polski – założono Lugidunon i Karrodunon – 

Legnicę i Kraków.
Bellowesus przebył drogę przez Alpy. Dalej jego potomkowie
przetoczyli się przez Bałkany i dotarli aż do Azji mniejszej. Legenda nie
obejmuje Brytanii i Hiszpanii – te podboje odbyły się później.
Sposób przebicia się przez Alpy, czy łączenia łodzi na Renie były
powszechnymi sposobami na pokonywanie podobnych przeszkód.
Przekaz o Iliryjskiej uczcie zachował dla nas Teopomp z Chios.
Galowie mieli dodać coś do posiłku, którym potruli swoich gości i tak
opanowani południowe Bałkany.
Spotkanie z Aleksandrem Wielkim również jest autentycznym
przekazem. Wtedy urosła inna legenda o niebie spadającym na głowie.
Po śmierci macedońskiego władcy Grecja pogrążyła się w chaosie.
Celtowie dokonali najazdu. Dopiero pogoda pod Delfami zatrzymała
ich przemarsz. Wiele przekazów mówi nam o magicznej wręcz burzy,
którą rozpętał sam Apollo chroniąc swój święty przybytek.
Po tym ostatnia fala Celtów zajęła środkową Azję Mniejszą.
Później Celtowie i ich kultura zaczęła się rozmywać. Jej elementy są
jednak dostrzegane w każdej z wymienionych krain – Bałkany, Grecja,
Azja Mniejsza, północna Italia, południowa Polska. I należy o tym pamiętać.
 

Suidakra - Pictish Pride








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz