czwartek, 24 listopada 2016

Celtowie cz.2 - Celtowie w świetle nauki - Irlandia niekoniecznie jest celtycka!!

Obyczaje, obrzędy i wszystko to, co zostało zawarte w tak zwanych

Kącikach celtyckich, opracowywanych do audycji przez 

Kacpra Wawrzyniaka.

 

9 maja 2016 
Drugi kącik celtycki.
Tekst napisany głównie na podstawie artykułów Michała Norberta Faszczy,
zawartych w serii Celtica (tom II) uzupełnione własną wiedzą.

Nie trzeba być wszechstronnie oczytanym i stykać się z pracownikami
uniwersyteckimi na co dzień, by wiedzieć, że istnieje zjawisko określane
„sporem w doktrynie”. Dotyczy to wszystkich dziedzin, od medycyny,
przez prawo, do teologii włącznie. Polega na kwestionowaniu
podstawowych zagadnień, będących wręcz szkieletem, na którym
opiera się cała nauka. Korzeniem, z którego wyrasta cała sieć teorii
budująca sposób postrzegania konkretnego zagadnienia.
Podkreślę jeszcze raz - nie pniem, a korzeniem!
Spory w doktrynie występują także w tzw Celtologii, czyli całym zakresie
różnych nauk pozwalających na kompletowaniu dostępnej wiedzy o Celtach.
Zagadnień jest cała masa – druidyzm, kult głów, taktyka wojenna, mitologia,
sztuka... wymieniać można bez końca. Wykorzystując osiągnięcia takich
nauk jak historia, archeologia, antropologia kulturowa, etnologia,
językoznawstwo, religioznawstwo, numizmatyka i wielu innych
uzupełniających się dziedzin, konstruuje się kolejne poglądy na temat
rzeczywistości, w jakiej żyli Celtowie. Od jakiegoś czasu badacz imieniem
James P. Mallory konsekwentnie obala jedno z najbardziej podstawowych
założeń. Jego prace publikowane były już od ponad trzydziestu lat.
Ale dopiero w 2013 roku wydana została książka będąca ukoronowaniem
dokonań amerykańsko-irlandzkiego archeologa. Mallory wykazał,
że Irlandczycy nie są bezpośrednimi potomkami Celtów. Odkrycie to
jest druzgocące. I to nie tylko dla narodu irlandzkiego, którego tożsamość
zostaje w ten sposób jednoznacznie podważona, ale dla wszystkich celtologów.
Jest tak dlatego, że wiele zagadnień zostało opartych na prostym zrównaniu
wszelkich właściwości szeroko zrozumiałej kultury irlandzkiej kulturze celtyckiej.
 

Clann Lir - Raithneach

Jakie jest źródło tego podstawowego założenia?? W XIX wieku istnienie
Irlandii jako państwa zostało ponownie zakwestionowane przez Imperium Brytyjskie.
Mieszkańcom Zielonej Wyspy zaczęto wytykać, że są oni pozbawieni
„własnych dokonań cywilizacyjnych.” W odpowiedzi na taką retorykę
powstał mit Celtyckiej Irlandii. Nacjonalizm zaczął kwitnąć, objawiając się
w coraz bardziej fantastycznym wachlarzu teorii – wszystko by wykazać
swoją odrębną tożsamość (nie przypomina to fenomenu turbosłowiaństwa??).
W podobnym czasie w Europie zachodziły identyczne zjawiska.
Chociażby pomnik galijskiego Wercyngetoryksa na wzgórzu Alezii
(którego twarz wzorowana jest na obliczu Napoleona III.
Wkład wnuka Napoleona Bonaparte w prace nad  Comentari de Bello Gallico
jest niepodważalny, jednak ciężko nie zauważyć małego stopnia megalomanii).
Innym takim bohaterem stał się Arminiusz/Herman – wódz germanów,
który przegnał z rodzimych ziem rzymskie legiony. Nie jest przypadkiem,
że miecz Arminiusza skierowano w stronę Francji. Hiszpanie zaś wracali
do historii niezwyciężonej Numancji – fortu celtiberyjskiego, który rzymianie
próbowali zdobyć przez dziesiątki lat. Tendencja jest wyraźna. Powrót do
tradycji antycznych. Nie pomogli również irlandzcy mnisi. Chrześcijańscy
kapłani, z poczuciem obowiązku, identyfikujący krainę na której im przyszło
mieszkać, z Celtami. A to na podstawie niedopowiedzeń antycznych historyków,
których dzieła ci zapewne znali doskonale. Wprawdzie Cezar nigdzie nie
zaznaczył, że Celtowie zamieszkują całość wysp brytyjskich, ale też
jednoznacznie nie zaprzeczył. Pochodną takiego podejścia jest również
błąd w postrzeganiu wszystkich języków z tego rejonu świata, jako należące
do rodziny języków celtyckich. Prawda, są podobne. I należą do grupy
indoeuropejskich. A jednak badaczy, którzy zajęli się tematyką dokładnie,
coś uwierało. Stąd przebija się, co prawda powoli ale konsekwentnie,
zmiana w terminologii. Języki q-celtyckie i p-celtyckie zamieniono na
goidelskie i celtyckie. Niestety spora grupa językoznawców wydaje się
niewrażliwa na te dokonania.
 

Clann Lir - Ye Jacobites By Name

Goidelowie – oto słowo klucz. Taką nazwę zdaje się stosuje Mallory do
określania ludu zamieszkującego Irlandię. Jest on wg badacza odrębnym
od Celtów. Zajmowali Zieloną Wyspę zanim pojawili się Galowie z kontynentu,
a kiedy to się stało kultury wymieszały się, z zastrzeżeniem, że Geoidelowie
nie dali się na tyle zdominować na ile by się wydawało.
Źródeł tego założenia jest kilka. Jedno to chociażby udowodnienie błędów
w postrzeganiu wszystkich mieszkańców wysp brytyjskich za Celtów.
Badaczy uwiera od dawna kwestia odmienności Piktów. Jednocześnie bije
po oczach niski poziom prac archeologicznych na terenie Szkocji.
Z Irlandią nie jest aż tak źle, jednakże nie ma tam zbyt wielu śladów
potwierdzających obecność ludu znanego z kontynentu, a zwanego Celtami.
Do tego dochodzi kilka przesłanek źródłowych. Powszechne nazywanie ludu
z północnej Irlandii i Szkocji mianem Cruithene. Oraz przesłanka historyka
Beda Czcigodnego, który wyraźnie odróżnia Irlandczyków od Rzymian,
Brytyjczyków i Piktów. Pokazuje to, że wiedza o Piktach, a także ludzie
zamieszkującym Irlandię jest niewielka. Dla wyjaśnienia – Piktowie mogący
być jednocześnie Cruithene są jednym ludem zamieszkującym północną
Irlandię i Szkocję. Poprzednio tych z płn Irlandii traktowano osobno, a tych
ze Szkocji osobno. Pierwsi mieli być irlandzkim szczepem Celtów,
drudzy brytyjskim szczepem bardzo możliwe, że Celtów.
A skąd się wzięli Celtowie na wyspach brytyjskich?? Należy wspomnieć
o Belgach – niezaprzeczalnie galach, zajmujących w czasach antycznych
tereny od Renu do Sekwany. Jako jedni z ostatnich przybyli do Galii,
dlatego przez Cezara są traktowani jako osobny lud. I nie skończyli
ekspansji na Galii. Według Cezara mieli oni wpływy w Brytanii, a po upadku
Galii to Wyspy były celem ich ucieczki. Przykładem jest chociażby Kommiusz
Atrebata, który stworzył własne królestwo nad Tamizą. Kto przed Belgami
zamieszkiwał Brytanię?? Powszechnie przyjmuje się, że tzw. pro-celtowie,
którzy rozprzestrzeniali się po świecie tworząc podwaliny dla kolejnych
napływów Celtów, nadających wyrazistość temu ludowi taką, jaką uważa
się powszechnie za celtycką. Pro-celtowie mieli pojawić się w Irlandii
w okresie 2000- 1600 lata p. n. e. i wypączkować na ostatni bastion
celtyckości po zalaniu Galii przez rzymian, Brytanii przez Germanów etc.
Ta teza staje jednak w głębokim konflikcie w obliczu jednego
niezaprzeczalnego  faktu – Celtowie pojawili się dopiero 1000 lat
później w środku Europy!! Do tego znaleziska archeologiczne nie
potwierdzają wielkiego napływu Galów na Irlandię, podobnego
do Belgijskiego osiedlania się w Brytanii.
 

Clann Lir - Black is the Colour

Dokonania Mallora porządkują te niedorzeczności. W uproszczonym zarysie
ekspansja Celtów wyglądała następująco. Po wyodrębnieniu się Galów
w Europie rozpoczęli oni wędrówkę po świecie. Na przełomie er Belgowie
coraz mocniej zagnieżdżają się w południowo-środkowej Brytanii.
Wskutek podboju Brytanii przez rzymian, Galowie mieszają się z ludami
brytyjskimi (w tym przykładowo Piktami). W ten sposób docierają również
do Irlandii, gdzie napotykają Goidelów. Powstaje nowy twór – podstawą jest
kultura Goidelów, jednak naniesiono czasem mocniejsze, czasem słabsze
znamiona celtyckości. Taka mieszanka oczywiście również się przemieszczała.
W czasie wędrówki ludów, Goidelowie najeżdżają Walię, czy późniejszą Szkocję.
Takie podejście do tematu zdaje się rozwiązać wiele problemów jakie istniały
wcześniej. Jeden to chociażby podobieństwo języków Goidelów i Celtów.
Goidelowie choć mówią podobnym językiem, nawet blisko spokrewnionym,
to jednak nie tożsamym z celtyckim. Stąd p-celtyckie i q-celtyckie zamieniły
się w Goidelskie i Celtyckie. Występowanie wyraźnych różnic pomimo
podobieństw zostaje wyjaśnione. Tłumaczy także zjawisko „Kościoła
Irlandzkiego”. W średniowiecznej Irlandii powstały bowiem spory
w pojmowaniu chrześcijańskich prawd wiary na Zielonej Wyspie.
Tłumaczono je celtyckością kraju. Jednakże inne tereny, jak Galia,
czy Brytania nie miały podobnych problemów pogodzenia ludowych
przekonań z nową religią. Inni mówią, że powodem tego zjawiska był
brak władztwa chrześcijańskich rzymian, którzy siłą narzuciliby swoją religie.
Logiczniejsze wydaje się jednak, że to nie przez celtyckość, a goidelskość
podobne spory powstały. Potwierdza również wydzielony przez badaczy
tzw krąg atlantycki – trudny do kulturowego zidentyfikowania.
Obejmuje on zachodnie tereny Francji, Hiszpanii, Skandynawii oraz
Wyspy Brytyjskie. Poza Skandynawią wymienione wyżej tereny uznaje się
za rdzennie celtyckie!! Tymczasem naukowcy nieustannie dowodzą,
że ekspansja Celtów obejmowała centralną Europę, brzegi Renu od Belgii
do Szwajcarii i im dalej od tych terenów tym celtyckości w tym ludzie mniej.
Problemem są chociażby Ligurowie z południa Francji. Zajmowali wschodnie
wybrzeża Morza Śródziemnego w Galii. W połączeniu z Celtami wytworzyli
odrębny twór kulturowy, który objawił się w oryginalnych formach osiedli
miejskich, niespotykany nigdzie indziej. Celtowie z czasem zdominowali
Ligurów i ci zniknęli. To jeden z przykładów jak w kolejnych etapach
ekspansji Celtowie i ich kultura zatracała swój wyraz na skutek innych kultur.
Stąd więc jest spory problem z nazywaniem ludów zamieszkujących zachodnie
tereny europy celtyckimi. A czy to nie one najgłośniej obwołują się potomkami
Celtów? Północna Hiszpania, Bretania, Walia, Irlandia, Szkocja – narody, gdzie
kultura celtycka blakła najbardziej.
 

Clann Lir - Can Crwtyn y Gwartheg

Podobnym problemem jest zagadnienie druidyzmu. Cezar wspomniał,
że pochodzi ono z Brytanii. Wielu badaczy bagatelizuje ten przekaz.
Jeśli jednak przyjęłoby się go za prawidłowy, a wysoko rozwinięty
druidyzm odczytałoby się jako rdzenne goidelskie zjawisko, a nie próbę
odczytywania przez chrześcijańskich mnichów rzeczywistości jaką zastali
na miejscu przez pryzmat łacińskich źródeł, mielibyśmy z mocnym dowodem
na poparcie tej tezy. A więc Celtowie przejęliby druidyzm od Goidelów.
Należałoby to jeszcze odpowiednio udowodnić.
Innym zagadnieniem wymagającym wyjaśnienia jest sposób postrzegania
etosu wojownika. Powstał bowiem pewien wzór, który wobec dokonań
Mallorego traci autentyczność. Chodzi o obraz Cu-Chulainna - irlandzkiego
herosa podobnego Herkulesowi.. Tego Goidelskiego bohatera porównano
z przekazami antycznymi z IV wieku. Jednakże przekazy z czasów Cezara,
Polibiusza, czy Liwiusza wydają się nieco odmienne i bardziej autentyczne.
W pułapkę z Cu-Chulainnem wpadł chociażby Jean Merkele w książce
pod tytulem "Wercyngetoryks". Bezkrytycznie porównał sposób szkolenia
galijskiego wodza z irlandzkim bohaterem. Podejrzewam również,
że przykładem mylnego postrzegania rzeczywistości, może być mit
dotyczący malowania ciał przez Celtów niebieskim kolorem.
Ta informacja dotyczyłaby innych od Celtów ludów brytyjskich,
Galowie farbowali tylko włosy. Ta kwestia również wymaga wielu badań.
 

Clann Lir - My Son in Amerikay

Wszystkie te doniesienia stawiają przed celtologami nowe wyzwania.
Można wręcz powiedzieć, że wiele zagadnień Celtologii należałoby
zdefiniować na nowo. Odróżniając przy tym to, co jest niewątpliwie goidelskie.
Niestety środowisko badaczy zdaje się nie przetrawiło do końca tego odkrycia.
Szczególnie wielu Irlandzkich naukowców ciągle jeszcze przechodzi bolesne
konwulsje wypowiadając się bardzo emocjonalnie na temat badań Mallory'ego.
Wszakże odebrano im tożsamość i ich pierwszym wyzwaniem jest pogodzenie
się z tym faktem. Jest to zrozumiałe. Smuci również przywiązanie językoznawców
do błędnego oznaczania grup poszczególnych rodzin języków. Niepokojący jest
także fakt obrośnięcia wizji Celtów w romantyczną otoczkę, która przeszła
do powszechnego sposobu ich postrzegania. Pierwsze skojarzenie
ze słowem Celtowie to – szkocki kilt, dudy, muzyka irlandzka i bretońska,
stroje gaelickie z północnej Hiszpanii, malowanie twarzy na niebiesko...
Te wszystkie elementy mogą okazać się przygniatającym fałszem.
Tak potężnym, że okazać się może niemożliwym ich wykorzenienie.
Celtolodzy  całego świata, a szczególnie w takich krajach jak Polska mają
co robić. O ile na zachodzie zajmowanie się nauką jest opłacalnym i wdzięcznym
zajęciem, a dyskusja jest żywa i ogólnodostępna, o tyle w naszym kraju
temat istnieje tylko w głowach dramatycznie wąskiej grupy ludzi,
gdzie większość to profesjonalni badacze. Przydałby się więc wysyp
książek popularno-naukowych poszerzających świadomość historyczną
szerszego grona odbiorców, którą obecnie brutalnie ściska popkultura.
Trzymajmy też kciuki za archeologów. To głównie od ich znalezisk będzie
zależeć zakres materiałów badawczych – nie zapowiada się bowiem,
by wciągnięto nowe informacje z przebadanych już na wszystkie możliwe
sposoby źródła pisane. Niewątpliwie Mallory nakreślił nową rzeczywistość
w której obecna nauka musi się odnaleźć. Nie będzie to łatwe zadanie,
a wręcz przeciwnie - niezwykle żmudne, wymagające łamania utrwalonych
w mentalności fałszywych wyobrażeń i przyzwyczajeń, do których przywykliśmy.
Jakie jest jednak w istocie zadanie historyków, jeśli nie dociekanie prawdy
i głoszenie jej wierności naprzeciw zakorzenionym kłamstwom... 


Clann Lir - Nach Cloite an Galar an Grá